fbpx
27 lipca 2023

Wrocławski trzonolinowiec – historia i sentymenty

Dom na linach

Gdybyśmy cofnęli się do 1967 roku usłyszelibyśmy w Polskiej Kronice Filmowej słowa „przez cztery lata obserwowali wrocławianie żmudną budowę swego sławnego trzonolinowca. Był to eksperyment.” Ten eksperyment w 2023 roku dobiega końca - ze względu na zły stan techniczny budynku nadzór budowlany najprawdopodobniej nakaże opuszczenie mieszkań i trzonolinowiec opustoszeje. Decyzje w tej sprawie zapadną w ciągu najbliższych dni. Coś się kończy. Ale jak się zaczęło?

Historia trzonolinowca

Budowa trzonolinowca
Budowa trzonolinowca. Źródło: Wikipedia

Budynek został zaprojektowany przez dwóch znajomych architektów - Andrzeja Skorupę i Jacka Burzyńskiego. Mówi się, że projekt był ich obsesją, a makieta zdobiła wnętrze pokoju dziecięcego, z tym, że to nie dziecko się nią bawiło. Ostatecznie wybudowany budynek różnił się od zaprojektowanego – brakowało w nim kilku kondygnacji, balkonów i… pastelowych kolorów elewacji, co w czasach budownictwa powojennego było dość częstym utrapieniem projektantów.

Założenie było proste. Do centralnego, kwadratowego trzonu, o powierzchni ok. 25 mkw. podwieszano na dwunastu stalowych linach stropy poszczególnych kondygnacji. Montaż poszczególnych pięter odbywał się na ziemi i następnie wznoszono je podnośnikami do góry, zaczynając od najwyższego. Budowa trzonolinowca przebiegała z problemami. Materiały dostarczano z opóźnieniem, jakość prac pozostawiała wiele do życzenia, a podnośniki niezbędne do powstania konstrukcji nieustannie się psuły. Gdy prace zakończono, budynek natychmiast ogłoszono „Domem Roku 1967” i snuto plany o powstaniu kolejnych konstrukcjach tego typu.

Nigdy się to nie wydarzyło. Mieszkańcy Wrocławia nieufnie i krytycznie ocenili nowy obiekt, choć niektóre jego elementy spotkały się z uznaniem. Doceniono przede wszystkim windę, meblościanki, ogrzewanie podłogowe i tapety na ścianach. Ciekawie zaprezentowano wnętrza trzonolinowca w Kronice Filmowej:

Plotki o trzonolinowcu

Niestandardowy budynek, dający efekt niezwykle lekkiej konstrukcji, rozbudzał wyobraźnię mieszkańców Wrocławia i był obiektem wielu plotek. Podobno chwiał się na wietrze tak bardzo, że woda wylewała się z wanien, pękały ściany osłonowe i działowe. Podobno projektant przewidział to już na etapie budowy i dlatego popełnił samobójstwo.

W rzeczywistości Jacek Burzyński zmarł w szpitalu, z powodu wypadku na polowaniu, a budynek zdecydowano się przeprojektować. Specjaliści z Politechniki Wrocławskiej opracowali plan jego wzmocnienia, zabetonowując stalowe liny i wzmacniając parter stalowymi słupami. Główna idea budynku została całkowicie zmieniona – nie był to już budynek na linach, choć Wrocławianie nadal nazywają go „wisielcem” (a czasem też domem na kurzej łapce).

Trzonolinowiec i jego mieszkańcy

Na dwunastu piętrach powstało łącznie 44 mieszkań. Pierwszy lokal przydzielono majstrowi, który brał udział w budowie tego przedsięwzięcia. Pozostałe zajmowali różni lokatorzy, w tym sławni artyści m.in. Bogusław Linda, Krzysztof Globisz, czy Cezary Harasimowicz.

Doradcy SDP Nieruchomości uczestniczyli kilkukrotnie w transakcjach związanych z zakupem-sprzedażą mieszkań w kultowym trzonolinowcu. W naszym archiwum znaleźliśmy kilka ujęć, m.in. widok z jednej z loggi na 11.piętrze i wnętrza mieszkań sprzed kilkunastu lat.

Zapraszamy do tej sentymentalnej podróży: